W Sieci Aptek Partnerskich 4 Pory Roku nie działa się w oparciu o schematy, których trzeba się sztywno trzymać. Są zasady obowiązujące w całej sieci, ale jest też zrozumienie, że apteki znajdują się w różnych miejscach, więc w każdej z nich są inni pacjenci i inne potrzeby. Takie podejście jest dla mnie ważne – mówi farmaceutka.
Bohaterką kolejnego odcinka naszego jest Izabela Winiarek, kierownik apteki z 12-letnim doświadczeniem zawodowym. Jak trafiła do farmacji?
Już w szkole podstawowej porządkowała rodzicom i krewnym domowe apteczki. Starannie układała wszystkie opakowania z tabletkami, maściami i plastrami. – Od zawsze chciałam wykonywać zawód medyczny. Bardzo dobrze pamiętam porządkowanie leków. Byłam już wtedy na tyle duża, że pozwalano mi to robić bez obaw o to, że mogłabym coś połknąć i zrobić sobie krzywdę – opowiada Izabela Winiarek i dodaje: – Chciałam dobrze, ale popełniałam przy tym kardynalny błąd: próbując jak najdokładniej uporządkować apteczkę, obcinałam puste fragmenty blistrów. Może i tabletki były bardziej uporządkowane, ale w ten sposób usuwałam informacje o dawce i terminie ważności leku. Szybko jednak nauczyłam się, co jest istotne na opakowaniu dla pacjenta.
Jest Pani kierownikiem apteki w dużym mieście. To raczej rzadkość, by już jako dziecko odkryć swoje powołanie zawodowe i zostać temu wiernym.
Izabela Winiarek: Nie do końca byłam pewna, czy to na pewno będzie farmacja. Myślałam jeszcze o stomatologii i weterynarii, jednak dość szybko uznałam, że ta pierwsza wiąże się z większym obciążeniem fizycznym, a ta druga oznacza konieczność codziennego oglądania cierpienia zwierząt, co byłoby dla mnie trudne, bo jestem tzw. psiarą. Dlatego ostatecznie zdecydowałam się na farmację.
Wielu farmaceutów wspomina okres studiów jako bardzo trudny czas, z mnóstwem nauki. Jak było w Pani przypadku?
Tak, nauki było sporo, ale nie wspominam tego źle. Co prawda, zdarzało się, że zazdrościłam koleżankom i kolegom z innych kierunków tego, że mieli czas na pasje i dodatkowe zajęcia. Ich okres studencki to była nie tylko nauka. Na farmacji natomiast trzeba się uczyć nie tylko podczas sesji, ale regularnie, przez cały semestr. Tak po prostu musi być: pełnimy zawód zaufania publicznego i musimy mieć rzetelną wiedzę. A takiej nie zyskamy, ucząc się przez kilka nocy przed egzaminem.
Jak wspomina Pani praktyki?
Pierwsze poważne zderzenie z rzeczywistością przychodzi właśnie podczas praktyk. Studenci odbywają praktyki wakacyjne, a po piątym roku – staż. Oczywiście praktykantom powierzane są zupełnie inne zadania niż stażystom, którzy już mają za sobą pięć lat studiów.
Dobrze wiem, jak wielkim przeżyciem są pierwsze tygodnie i miesiące w aptece, dlatego staram się wygospodarować jak najwięcej czasu dla młodych ludzi u mnie w aptece. Chcę, by mieli jak najlepsze wspomnienia, by nie zrazili się do tej pracy i nauczyli się wielu praktycznych rzeczy.
Dla studentów często jest to zimny prysznic?
Staram się być wyrozumiała, ale pacjenci potrafią być wymagający. Młodzi farmaceuci dowiadują się, że nie zawsze są w stanie sprostać wszystkim oczekiwaniom pacjentów. W obecnych czasach żadna apteka nie dysponuje wszystkimi lekami w każdej możliwej dawce, w każdym możliwym opakowaniu. Producentów jest tak wielu, że jest to po prostu niemożliwe. Niezadowolony pacjent, który nie mógł otrzymać konkretnego leku, może dostarczyć wielu emocji.
Jest Pani kierownikiem apteki 4 Pory Roku w Dąbrowie Górniczej. Jak ocenia Pani pracę w sieci?
To nie jest pierwsza apteka, za którą odpowiadam w ramach sieci. Wcześniej byłam kierownikiem apteki w Częstochowie. Przed Siecią Aptek Partnerskich 4 Pory Roku pracowałam w innej ogólnopolskiej sieci. Źle wspominam tamte lata, bo mimo że byłam kierownikiem, miałam niewiele do powiedzenia. Tutaj, w 4 Porach Roku, podejście jest indywidualne: zarówno do mnie, jak i do apteki, którą kieruję.
W 4 Porach Roku nie działa się w oparciu o schematy, których trzeba się sztywno trzymać. Są zasady obowiązujące w całej sieci, ale przecież apteki znajdują się w różnych miejscach, w każdej z nich są inni pacjenci, którzy mają różne potrzeby i potrzebują różnych produktów. To indywidualne podejście w sieci ma duży wpływ na funkcjonowanie apteki, w której pracuję. Ważne dla mnie jest to, że moje zdanie jest brane pod uwagę, że mój głos ma znaczenie.
Dzięki temu łatwiej się pracuje, bardziej komfortowo?
Zdecydowanie tak. Zawsze mogę wyrazić swoją opinię, przedstawić swoje propozycje i zaprezentować swoje argumenty. My ze sobą rozmawiamy. Mam też duży wpływ na personel, z którym pracuję, a to w naszej branży rzadkie.
Mogę decydować, z kim współpracuję – a jest to naprawdę ważne, bo podstawą każdej sprawnie funkcjonującej apteki jest zgrany zespół. Musimy pracować w dobrej atmosferze i nawzajem się wspierać. Z kolei współpraca w zespole przekłada się bezpośrednio na poziom obsługi pacjenta, a nam zależy, aby był on na jak najwyższym poziomie. Najlepszym odzwierciedleniem siły zespołu jest liczba powracających pacjentów.
Dziękujemy za rozmowę.
Przeczytajcie także poprzednie odcinki naszego cyklu:
- Podroż do przeszłości z Barbarą Okólską >>
- Barbara Genser: farmaceutka od spraw niemożliwych >>
- Iwona Krochmal: dba o seniorów i młodzież >>
- Aleksander Porwit: o aptece działającej jak szwajcarski zegarek >>
- Hanna Kopczewska: o farmacji z angielskiej perspektywy >>
- Monika Domżałowicz: apteka to nie taśma produkcyjna >>