Scroll Top

Sylwia Ścierska: Mogę polegać na moim zespole

Partnerzy 4 Pór Roku
Szybkie przeorganizowanie pracy, zapewnienie bezpieczeństwa pracownikom oraz pacjentom, obsługa niestandardowej liczby osób – ostatnie tygodnie były szczególnie trudne dla aptek.

Zapytaliśmy farmaceutki pracujące w sieci 4 Pory Roku o to, jak wygląda ich praca w trakcie epidemii, jak zmieniło się ich życie i obowiązki. Opowiada Sylwia Ścierska.

– Jeszcze zanim w Polsce ogłoszono pandemię i wprowadzono ograniczenia, ja już byłam przygotowana na to, że pacjenci ruszą do aptek w poszukiwaniu środków ochrony osobistej. Skąd wiedziałam?

Na początku roku byłam na pielgrzymce w Meksyku. Śledząc medialne relacje po raz pierwszy usłyszałam wtedy o koronawirusie. Pomyślałam, że jeśli ten jeszcze nieznany wirus tak łatwo się rozprzestrzenia, to za kilka tygodni będzie w Polsce. Dlatego zaraz po powrocie zamówiłam maseczki ochronne P3, rękawiczki, kombinezony i środki do dezynfekcji.

Dzięki temu, że zadziałam szybciej niż inni – kierując się swoją intuicją – nasza apteka w Lędzinach była szybciej przygotowana na dostarczenie tych produktów pacjentom. Wcześniej odwiedzali nas stali pacjenci – nie jesteśmy dużym miastem, tutaj wszyscy się znamy. Jednak informacja o tym, że w Melisie w Lędzinach można kupić maseczki i żele do dezynfekcji, szybko się rozniosła wśród okolicznych pacjentów. Dlatego z dnia na dzień zaczęły nas odwiedzać osoby z innych miejscowości, które przyjeżdżały specjalnie po te produkty.

Pierwsze tygodnie epidemii były naprawdę intensywne. Pracowałyśmy dużo, ale towarzyszyła nam taka adrenalina, że wtedy nie czułyśmy zmęczenia. Ono wychodzi z nas dopiero teraz. Już zdążyłyśmy przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości, emocje opadły i pojawiło się zmęczenie. Mogłoby się wydawać, że teraz pracujemy mniej, bo już nie ma tak wielu pacjentów w aptekach, bo podzieliłyśmy się na zespoły, by się nie spotykać i zmniejszyć ryzyko tego, że wszystkie się rozchorujemy. Jednak gdy po pięciu godzinach wychodzę z apteki, czekają na mnie dokumenty i kolejnych kilka godzin pracy przed komputerem, gdyż na formalności nie ma absolutnie czasu podczas pobytu w aptece. 

Najbardziej dumna jestem z mojego zespołu. W tym krytycznym momencie przekonałam się, jak bardzo jesteśmy zgrane! W Melisie pracują farmaceutki – mamy dzieci, które mogły skorzystać z możliwości opieki nad swoimi pociechami. Jednak wiedząc, że spowodowałoby to utrudnienia w aptece, tak przeorganizowały swój dzień i tak się zorganizowały, by móc przychodzić na pięciogodzinną zmianę do apteki.

Bardzo się cieszę, że jesteśmy w tej trudnej sytuacji razem, że się wspieramy. Świadomość tego, że mamy na kim polegać, że potrafimy się zorganizować dodaje optymizmu. A ten jest nam wszystkim teraz bardzo potrzebny, bo choć przyzwyczailiśmy się do tego, że wirus jest wśród nas, to tak naprawdę nie wiemy, kiedy i jak ta epidemia się zakończy.

Przeczytajcie także poprzednie odcinki naszego cyklu:

pan Aleksander Porwit

Contact to Listing Owner

Captcha Code